Klacz uratowana z hodowli umiera, w ostatnich dniach otrzymała dużo miłości

Spisie treści:

Anonim

Wiemy, że zwierzęta to także żywe istoty, które podobnie jak my ludzie są częścią tego ekosystemu na planecie Ziemia. Dzięki empatii i miłości możemy nawet nawiązać głębokie więzi bez względu na rasę czy pochodzenie gatunku. W ten sposób mamy tysiące historii miłosnych z naszymi wiernymi towarzyszami.

Zwierzęta są znacznie czystszymi istotami, które nie mają złych intencji. Większość z nich potrafi kochać i przebaczać w tak piękny sposób, że powinniśmy usiąść i uczyć się od nich. Niestety, wiele osób nie postrzega zwierząt w ten sam sposób.

Niektórzy ludzie mają jedynie merkantylistyczną wizję zwierząt i wykorzystują je w oparciu o zysk, jaki mogą wygenerować. W ten sposób dochodzi do okrutnych aktów znęcania się, aby zmusić zwierzęta do osiągnięcia jakiegoś celu. Wykorzystywanie do hodowli zwierząt, podnoszenie ciężarów i wiele innych zadań to tylko niektóre ze scenariuszy, na jakie narażone są te istoty w strasznych warunkach opieki.

Te zwierzęta prowadzą życie pełne tortur, a wiele z nich umiera z powodu chorób spowodowanych ich porzuceniem. Dlatego kiedy udało im się uratować biedną klacz z rąk jej okrutnego właściciela, wiedzieli, że ślady złego traktowania zostały wyryte w jej sercu.

Paz, klacz, która zasługiwała na więcej czasu

Organizacja ratująca konie ACMA (Aid to the Most Abused Horses) opublikowała smutną historię Paz, klaczy, która została uratowana po 25 latach tortur.

Wszystko zaczęło się w 2020 roku, kiedy do fundacji zadzwonili ludzie, którzy donieśli o m altretowaniu konia, który był zmuszany do pchania samochodu. W skardze stwierdzono, że rumak był w złym stanie, ledwo chodził i nadal był zmuszany do ciężkiej pracy.

Zadzwonili nawet pod numer 911, aby powiadomić ich o agresywnym właścicielu. Niektórzy mieszkańcy okolicy próbowali podążać za mężczyzną z klaczą, ponieważ nie mogli wejść na teren prywatny. Na szczęście przyjechała policja i udało się uratować klacz, ale jej oprawca natychmiast uciekł.

Jej diagnoza nie była zachęcająca

Podczas zabrania klaczy do weterynarza okazało się, że jest to starsza pani, która ma ponad 25 lat. Wszystkie te lata złego traktowania odcisnęły nieodwracalne piętno na jego ciele.

Klacz straciła mobilność w kończynach z powodu artretyzmu i innych komplikacji wynikających z pracy przymusowej i złego odżywiania. W dodatku jej poprzedni właściciel zmuszał ją do ciągłego rodzenia łydek i jej brzuszek i wymiona były bardzo delikatne.

Podejrzewałam też, że klacz, która za potulność została ochrzczona jako Paz, niedawno urodziła. Znaleźli trochę mleka w jej wymionach, co wskazuje, że jej poprzedni właściciel nadal miał jej cielę. Leczenie tej klaczy było długie, przeszła kilka operacji i intensywną terapię. Ale jego najbardziej znaczącym traktowaniem była miłość i przywiązanie, których mu odmówiono.

Niestety Paz przekroczyła tęczę, ale jej nowi opiekunowie wiedzą, że przez te dwa lata była naprawdę szczęśliwa. Widać to było w jego oddechu i poszukiwaniu uczucia, kiedy w końcu zdał sobie sprawę, że znalazł dom w schronisku.

Władze nadal szukają sprawcy, któremu postawiono zarzuty znęcania się nad zwierzętami. Mamy nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość dla Paz i jej cielęcia, aby mogła zostać uratowana.