Co się stało z królikami w Australii?

Spisie treści:

Anonim

Historia królików w Australii to jeden z największych przykładów złego zarządzania dziką przyrodą przez ludzioraz szkód, jakie gatunki inwazyjne mogą powodować w naszych ekosystemach.

Gatunki inwazyjne to zwierzęta wprowadzone do ekosystemu, który nie jest ich własnym i powodują problemy; głównie wypierać inne gatunki fauny i flory, co zagraża zdrowiu ekosystemów, do których są wprowadzane.

Wprowadzenie królików do Australii: zły pomysł

Królik nie był zwierzęciem żyjącym na kontynencie australijskim, dlatego ktoś musiał go przywieźć. Konkretny, pomysł pojawia się pod koniec XVIII wieku, za pośrednictwem Thomasa Austina, który wypuścił 24 króliki z myślą o polowaniu w twoim nowym domu.

Królik jest zwierzęciem o ogromnej zdolności rozrodczej, a kilka par, które przyniósł Thomas, rozmnożyło się jak pożar na terytorium Australii. Dzięki rui co trzy tygodnie, ciąży trwającej miesiąc i miotom liczącym do 14 młodych, ten zajęczak szybko się rozmnażał w Australii.

W ciągu kilku lat króliki zaczęły pustoszyć australijskie łąki i obszary rolnicze, które spowodował wysiedlenie wielu gatunków, a nawet wyginięcie innych.

Spożycie paszy przez 10 miliardów królików w 1920 r. spowodowało erozję, pustynnienie i wpływ na rolnictwo kosztuje Australię 350 milionów dolarów rocznie.

Rozwiązania przeciwko królikom w Australii

Problem polega na tym, że nie zaproponowano początkowo odpowiednich rozwiązań tego problemu. Jednym z głównych działań, które przeprowadzono w tym czasie, było: wprowadzić kolejny gatunek inwazyjny: rudego lisa.

Prawda jest taka, że ten środek okazał się prawdziwą porażką: królik rozmnażał się pod nieobecność drapieżników i w ten sam sposób lisy siały spustoszenie wśród różnych torbaczy, nieprzyzwyczajone do obecności tego psowatego.

Lis szczególnie nauczał o ptakach; w konsekwencji spadek liczby ptaków, które zjadały owady i uderzenie królików doprowadziło do ogromnej suszy w latach dwudziestych XX wieku, podczas której polowano na tysiące koali, zarówno z powodu głodu, jak i dlatego, że zostały zidentyfikowane jako powodujące problem.

Wojna biologiczna przeciwko królikom w Australii

Następnie zaczęto stosować rozwiązania takie jak trucizny, ogrodzenia i wreszcie broń biologiczna: Australijczycy postanowili sprowadzić jedną z najgroźniejszych dla królika chorób, czyli myksomatozę.

Środek był skuteczny na początku i zakończył się na 5oo milionach królików. Niemniej jednak, ocaleni, bardziej odporni na chorobę, mieli potomstwo, które odziedziczyło te odporności, a myksomatoza przekształciła się w zwykłe przeziębienie.

Następnym krokiem było zastosowanie kolejnej z wielkich chorób, które dotykają królika, wirusowej choroby krwotocznej. Początkowe eksperymenty prowadzono w izolacji na wyspie, ale komary roznosiły chorobę. Efekt był jednak pożądany i 60% populacji królików w tym kraju zostało zdziesiątkowanych.

Niedawno Australijczycy wybrali i wypuścili nowy szczep tej choroby, o którym mówi się, że jest równie śmiertelny jak Ebola i tak zaraźliwy jak grypa. Chociaż dotyczy tylko królików, międzynarodowe organy ds. zdrowia zwierząt nazwały ten środek nieodpowiedzialnym.

Przykład problemu najeźdźców

Do chwili obecnej wydaje się, że populacje królików uległy zmniejszeniu, a stan zdrowia różnych populacji rodzimych zwierząt poprawił się.; Wielu biologów popiera tezę, że chociaż redukcja królików zadziałała, wielu uważa, że za poprawą stoją środki ochronne rządu australijskiego.

Wydaje się jednak jasne, że Australijskie eksperymenty pokazują, że nie możesz kontrolować natury, a nawet dzisiaj obawia się, że wirusy te mutują w Australii, a nawet mogą dotrzeć do Europy.

W rzeczywistości choroby, które miały miejsce w Australii, są odpowiedzialne za spadek populacji królików w Hiszpanii, a w konsekwencji za zmniejszenie populacji rysia iberyjskiego, którego główna ofiara została znacznie zmniejszona.

Przypadek królików w Australii podkreśla niebezpieczeństwo przenoszenia gatunków z innych ekosystemów do naturalnych przestrzeni i wzywa ludzi do ostrożności i ostrożności podczas zabawy w Boga z naszą fauną.